Wczoraj po wykładach postanowiłam
przepisać mapę myśli na czysto. Ale jak to bywa w domu jest jeszcze parę innych
czynności do wykonania, np. ugotowanie niedzielnego obiadu. Kobiety są z natury
istotami które potrafią wykonywać wiele czynności na raz. Więc co ja nie
potrafię? Jasne że potrafię! Zaczęło się całkiem nieźle, roladki nastawione
więc zabieram się do mapy myśli. Wszystko pod kontrolą. Jednak jeszcze coś mi nie pasowało wizualnie w tym projekcie .
Postanowiłam nanieść poprawki. Okazało się ze mapa myśli mnie tak wciągnęła że
zapomniałam o całym świecie . Ocknęłam się dopiero jak poczułam zapach przypalającego
się sosu (nota bene zatkanym nosem). Moja prędkość
przemieszczenia się z pokoju do kuchni była kosmiczna. Na szczęście obiad
został uratowany, a mapa dokończona. A
oto efekt końcowy.
Dziś oddałam ją na zaliczenie.
Teraz każda mapa myśli będzie mi
się kojarzyć z ratowaniem roladek śląskich.
Jak się już tak rozpisałam to
jeszcze chciałabym podziękować moim koleżankom z uczelni za pozytywne
nastawienie i motywację. A szczególnie Ani która mnie zmotywowała do ukończenia
mapy i oddania.
Jola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz